wtorek, 10 marca 2015

brak energii, niech ktoś zapali światło

Czytam te Wasze nowe wpisy i jestem pod ogromnym wrażeniem, odrazu mi lepiej, chociaż jeśli chodzi o samopoczucie to ostatnie dwa dni jakieś takie byle jakie. Za oknem piękne słoneczko a mi cholerna alergia odbiera całą energię.
U mnie ostatnio monotonnie- cały czas dziergam koc (nawet na wycieczce w autobusie, zamówienia na strój kąpielowy Borata posypały się od męskiej części wycieczki hurtowo).

 Mam prawie połowę i właśnie powzięłam postanowienie skończyć go do końca marca, chociaż patrząc na kalendarz imprez na ten miesiąc powinnam stuknąć się w czoło, ale co tam to moje 2 postanowienie wiosenne, bo pierwsze jest jeszcze bardziej abstrakcyjne -zrzucić zbędne kilogramy, a tych nazbierałam aż 8. Jestem sama na siebie wściekła, bo tak fajnie szło mi odchudzanie z Nautrhouse zapoczątkowane w październiku 2013r,...
Udało mi się wtedy zrzucić 13kg i swobodnie mieścić w rozmiarze 38, a potem część swojej ciężkiej pracy sama osobiście zaprzepaściłam za sprawą słodyczy i powrotu do złych nawyków żywieniowych. W czasie tegorocznego wyjazdu na narty moje ciało bardzo serdecznie podziękowało mi za zasługi i 3-go dnia po prostu odmówiło współpracy....
no ale chociaż już wiem jak się zabrać na nowo do odchudzania i mam nadzieję, że się uda. 
Niestety zabiera mi to czas przeznaczony na robótki,które kocham całym sercem (zdecydowanie bardziej niż jakieś rowerki, biegania czy inne takie). Więc biegam na ćwiczenia, kosztem robótkowego czasu, ale trudno latem tyle sweterków nie jest potrzebne a mniej kilogramów powinno pozytywnie wpłynąć nie tylko na wygląd ale i na bardziej energetyczny nastrój. No i to gotowanie, którym u mnie w domu zajmuje się głównie  mąż. Niestety stanowczo odmawia gotowania dietetycznego "badziewia" i jedzenia czegokolwiek co ma szpinak w składzie, więc pozostaje mi gotować samej a to znowu kolejna godzina-dwie całe szczęście, że co drugi dzień bo staram się robić odrazu trochę więcej.
No i ostatnie wyzwanie w ramach "dobry uczynek". Postanowiłam pomagać blogowej koleżance i wspierać tą dzielną kobietę w walce o leczenie i rehabilitację jej synka, a że jestem księgową a okres PIT-owania w szczycie przychodzi mi to całkiem sprawnie. Gdyby ktoś jeszcze chciał się przyłączyć odsyłam po więcej informacji do źródła czyli na blog Maknety POMAGAMY JULKOWI
Liczę na to, że wiosna zawita już na całego w moim ogródku pierwsze kwiatki już są, chociaż za sprawą jamniorka z roku na rok ich mniej a nie więcej

na koniec pochwale jeszcze inwencję twórczą kolegów z pracy-zobaczcie jaką w poniedziałek niespodziankę z okazji Dnia Kobiet nam przygotowali


 


dobrze, że za rajstopy z klinem pokwitowania nie potrzebowali ;)

2 komentarze:

  1. Witaj w klubie Księgowych Iza:-) Mocno trzymam kciuki za walkę z kilogramami. Ja również się z nimi borykam, więc tym bardziej będę Ci kibicowała. Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za słowa wsparcia. Łatwo nie jest ale też nikt nie obiecywał, że będzie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wasze komentarze.
Miło mieć świadomość, że są ludzie z taką samą pasją.
Pozdrawiam