środa, 25 marca 2015

Wspólne dzierganie i czytanie (8)

Na drutach nowy warkoczowy kocyk, chociaż poprzedni jeszcze niedokończony...ale może w weekend.......... jeśli do piątku dojdzie brakująca wełenka. Na razie jest zrobione około 150cm i niestety leży i czeka.
Na projekt będący na zdjęciu wełenka przyszła wczoraj. Ileż szczęścia było w tej paczce oprócz kilograma cudownej mięciutkiej alpaki z jedwabiem, w pięknym kolorze (chociaż nie wiem czemu nazywa się on wybielonym wrzosem, mi raczej przypomina kawę z mlekiem) nowe druty i jakże praktyczna miarka do drutów.
Jeśli zaś chodzi o czytanie to czytam poleconą przez Was książkę "W słusznej sprawie", która zapowiada się bardzo ciekawie i na jej rzecz oraz ćwiczeń i skalniaka na którym zaczęłam robić dziś wiosenne porządki dzisiaj trochę zaniedbałam robótkę.
Na drutach mam 408 oczek więc będzie nieco dłubania, które zapowiada się całkiem przyjemnie.
Jeśli chodzi o książę to wciąga od pierwszych stron. Porusza problem eugeniki (przymusowej sterylizacji) w stosunku do biednych mieszkanek amerykańskiej wsi w latach 60 XX wieku o której decydują opiekunki społeczne. Mnie wciągnęła od samego początku. W Wikipedii wyczytałam, że w tym okresie w Stanach przymusowo wysterylizowano 64tys kobiet :( na mocy obowiązującego prawa eugenicznego.
gdyby ktoś zdecydował się razem ze mną dziergać kocyk zapraszam serdecznie, chętnie rozpisze schemat, Zamierzam wykorzystać w nim 3 różne rodzaje warkoczy. Wczoraj na próbce wypadło to dosyć obiecująco.
moment, kiedy otwieram paczkę po wyjściu kuriera jest dla mnie ekscytujący tak jak dla dziecka, kiedy dostaję nową wymarzoną zabawkę. Zwartość wczorajszej była zachwycająca i bardzo obiecująca

niedziela, 22 marca 2015

Kamizelka z motywem ażurowym

Kamizelka powstała już jakieś 3 tygodnie temu, ale dopiero dziś zmobilizowałam się, żeby ją obfotografować i przedstawić. Jest kolejną rzeczą wykonaną według opisu z gazety Sandra specjalna "Modne sploty" 4/2014. Zużyłam na nią 350g szarej mieszanki bawełny z akrylem. Druty nr 3


 no i w końcu doczekałam się wiosny w moim ogródku. Chociaż dziś mocny wiatr i raczej chłodno, to jednak słoneczko zachęca do spaceru. Wszystkie zdjęcia zrobione zostały jakąś godzinkę temu...przyszłą sobotę całą zaplanowałam na prace porządkowe w ogrodzie.



środa, 18 marca 2015

Wspólne dzierganie i czytanie (7)

Kolejny tydzień w wyzwaniu zainicjowanym przez Maknetę Wspólne dzierganie i czytanie więcej tu

tak jakoś czekam z niecierpliwością na środę ;) z kilku powodów
1)środek tygodnia już tylko 2 dni do weekendu, który w 85% dopasowany jest do moich pasji,
2)bloog staje się swego rodzaju pamiętnikiem co kiedy dziergałam  i czytałam,
3)wiem, że mam przynajmniej jedną wierną czytelniczkę, która czeka na moje środowe wpisy i z tego miejsca przesyłam Ci Sylwiuś uściski;

a u mnie w tym tygodniu na drutach nic nowego bo nadal kocyk, ale jest go już około 120cm więc miniony tydzień uważam za BARDZO owocny, poza tym skończyłam w niedzielę w autobusie poprzednią książkę i całe szczęście byłam zaopatrzona w kolejną. Czytam teraz felietony Macieja Stuhra zebrane w książkę pt. "W krzywym zwierciadle". Zbiór felietonów jest czymś niezwykle przyjemnym do poczytania dosłownie wszędzie, są one zwięzłe, a dodatkowo obarczone świetnym humorem a czasem też odrobiną refleksji. Gorąco polecam.

  na zachętę króciutki cytat z felietonu CDN "Różne mogą być przyczyny sprawienia sobie psa. Ponoć w pewnej eleganckiej restauracji słyszano kiedyś następujący dialog:
 "A te resztki to bardzo proszę spakować nam dla pieska"-powiedziała mama do grzecznego ponad wszelką miarę kelnera. A na to dzieci: "Hura! Będziemy mieli pieska! Będziemy mieli pieska!".- ja prawie popłakałam się ze śmiechu, chociaż wiosenna chandra cały czas mnie jeszcze trzyma. Często obserwuje jak ludzie "stroszą piórka" w przeróżnych miejscach i jeśli kiedykolwiek w życiu pokuszę się o robienie doktoratu to nie będzie on dotyczył ekonomii tylko zabiorę się za psychologie ;) -co tam pomarzyć dobra rzecz.

środa, 11 marca 2015

Wspólne czytanie i dzierganie (6)

niestety u mnie cały czas ta sama książka, przede mną jeszcze niespełna 300 stron, nie jest jakaś super porywająca, ale mnie wciągnęła na tyle, że na pewno ją przeczytam do końca, chociaż czasu coraz mniej, bo wiosna, bo więcej czasu spędzam na świeżym powietrzu i ćwiczeniach, bo przeróżnych wyjazdów jakoś tak w tym lutowo-marcowym okresie się skumulowało, ale to nie wymówki. Czytam dla przyjemności i tego będę się trzymała. Nie mam ambicji przeczytania (do słuchania jakoś nie mogę się przekonać) 52 książek w 52 tygodnie.
A dzierganiowo-kocyk "rośnie" ma już na długości około 85cm. Dłubie się go dosyć monotonnie, bo na drutach 4 szybko robótka nie przyrasta, ale cieszy coraz bardziej.

a tu przypadkowo uchwycone piękne niebo z bańkami, tak mi się podoba to bajkowe zdjęcie, że musiało się tu znaleść
pa,pa do następnej środy


wtorek, 10 marca 2015

brak energii, niech ktoś zapali światło

Czytam te Wasze nowe wpisy i jestem pod ogromnym wrażeniem, odrazu mi lepiej, chociaż jeśli chodzi o samopoczucie to ostatnie dwa dni jakieś takie byle jakie. Za oknem piękne słoneczko a mi cholerna alergia odbiera całą energię.
U mnie ostatnio monotonnie- cały czas dziergam koc (nawet na wycieczce w autobusie, zamówienia na strój kąpielowy Borata posypały się od męskiej części wycieczki hurtowo).

 Mam prawie połowę i właśnie powzięłam postanowienie skończyć go do końca marca, chociaż patrząc na kalendarz imprez na ten miesiąc powinnam stuknąć się w czoło, ale co tam to moje 2 postanowienie wiosenne, bo pierwsze jest jeszcze bardziej abstrakcyjne -zrzucić zbędne kilogramy, a tych nazbierałam aż 8. Jestem sama na siebie wściekła, bo tak fajnie szło mi odchudzanie z Nautrhouse zapoczątkowane w październiku 2013r,...
Udało mi się wtedy zrzucić 13kg i swobodnie mieścić w rozmiarze 38, a potem część swojej ciężkiej pracy sama osobiście zaprzepaściłam za sprawą słodyczy i powrotu do złych nawyków żywieniowych. W czasie tegorocznego wyjazdu na narty moje ciało bardzo serdecznie podziękowało mi za zasługi i 3-go dnia po prostu odmówiło współpracy....
no ale chociaż już wiem jak się zabrać na nowo do odchudzania i mam nadzieję, że się uda. 
Niestety zabiera mi to czas przeznaczony na robótki,które kocham całym sercem (zdecydowanie bardziej niż jakieś rowerki, biegania czy inne takie). Więc biegam na ćwiczenia, kosztem robótkowego czasu, ale trudno latem tyle sweterków nie jest potrzebne a mniej kilogramów powinno pozytywnie wpłynąć nie tylko na wygląd ale i na bardziej energetyczny nastrój. No i to gotowanie, którym u mnie w domu zajmuje się głównie  mąż. Niestety stanowczo odmawia gotowania dietetycznego "badziewia" i jedzenia czegokolwiek co ma szpinak w składzie, więc pozostaje mi gotować samej a to znowu kolejna godzina-dwie całe szczęście, że co drugi dzień bo staram się robić odrazu trochę więcej.
No i ostatnie wyzwanie w ramach "dobry uczynek". Postanowiłam pomagać blogowej koleżance i wspierać tą dzielną kobietę w walce o leczenie i rehabilitację jej synka, a że jestem księgową a okres PIT-owania w szczycie przychodzi mi to całkiem sprawnie. Gdyby ktoś jeszcze chciał się przyłączyć odsyłam po więcej informacji do źródła czyli na blog Maknety POMAGAMY JULKOWI
Liczę na to, że wiosna zawita już na całego w moim ogródku pierwsze kwiatki już są, chociaż za sprawą jamniorka z roku na rok ich mniej a nie więcej

na koniec pochwale jeszcze inwencję twórczą kolegów z pracy-zobaczcie jaką w poniedziałek niespodziankę z okazji Dnia Kobiet nam przygotowali


 


dobrze, że za rajstopy z klinem pokwitowania nie potrzebowali ;)