Więc jeśli chodzi o audiobooka to jest nim kolejna książka Charlotte Link "Obserwator".
W strasznych okolicznościach zostają zamordowane dwie samotne kobiety i kompletnie nie pasujący do sprawy mężczyzna, którego nawet w czasie morderstwa nie powinno być w domu, więc wydaje się, że jest przypadkową ofiarą. Śledczy twierdzą, że celem mordercy miała być jego żona, którą od dłuższego czasu obserwuje bezrobotny, zafascynowany nią sąsiad. Kiedy trafiają na notatki z jego obserwacji wydaje im się, że mają już mordercę....sprawy jednak coraz bardziej się gmatwają i wszystko przestaje być tak oczywiste. Słucham z niecierpliwością jak się potoczą dalsze wątki, a napięcie takie, że coraz szybciej przerabiam oczka ;)
Wieczorami zaś czytam "Milion małych kawałków" Jamsa Frey-a to rodzaj pamiętnika młodego zaledwie 23 letniego narkomana i alkoholika, który po tym jak budzi się w samolocie z wybitymi zębami, złamanym nosem i rozciętym polikiem i nie pamięta co się z nim działo przez ostatnie dwa tygodnie trafia na odwyk do jednego z ośrodków cieszącego się dużą skutecznością terapii.
Generalnie temat jak dla mnie bardzo przygnębiający. Mam bardzo niską tolerancje alkoholików (z narkomanami całe szczęście nie miałam jeszcze do czynienia więc nie mam własnej opinii na ten temat) i nie jestem pewna czy dam radę książkę doczytać do końca. Póki co bardziej ku temu zachęciły mnie recenzje tej pozycji i fakt, że bohaterowi udaje się wyjść z nałogu....
Dzierganiowo dzisiaj dużo zdjęć.....
Nabyłam w sobotę 4 kłębki Bobbiny w Splotach i to piękne widoczne na kolejnych zdjęciach farbowane cudeńko z którego jeszcze nie wiem co powstanie.
Jednak w tym miejscu chciałam się z Wami podzielić moją opinią na temat Bobbiny.
Z etykiety wynika:
"Bobbiny to ekologiczne włóczki
pochodzące z recyklingu wysokiej
jakości tkanin bawełnianych.
Idealnie nadają się do szybkiego
szydełkowania, dziergania i zaplatania (....)
długość ca.120m"
zachęcona taką etykietą (recykling, ekologia itp) nabyłam 4 kłęby w celu wydziergania dywanika do mojego robótkowego pokoiku co by mu zacząć nadawać charakter pracowni. No i niestety nieco się rozczarowałam. Nie mierzyłam kłębków czy mają podaną ilość metrów, ale nie trzeba być geniuszem, żeby na gotowej robótce zauważyć, że każda ma kompletnie inną grubość, przez co mój dywanik wygląda odrobinę ekscentrycznie i absolutnie nie jest to zamierzony efekt. Bobina granatowa i grafitowa była mniej więcej podobnej grubości, jednak musztardowej czasem musiałam wycinać po kilka metrów, bo była tak cieniutka, że bałam się, że zacznie się zrywać. Natomiast turkusowa była tak gruba, że starczyła zaledwie na 20 rzędów.



dodatkowo strasznie mnie drażniło, że co chwile była w ordynarny sposób zszywana lub postrzępiona i o ile na turkusowej białe przeszycia jakoś zniosłam to z grafitowej i granatowej wypruwałam i łączyłam w mniej ordynarny sposób (miodowa była wiązana w supły, ale przy jej cienkości były one znośne).
Nie wiem jakie wy macie doświadczenia z tego typu włóczkami a jestem ich niezmiernie ciekawa, bo marzy mi się jeszcze pufa-podnóżek z tego typu materiału. Czy zpagetti wypada lepiej?
Generalnie trochę mnie drażni "falistość" dywanika, ale nic nie poradzę taki zostanie - przecież takiego dziwaka nigdzie bym nie dostała, a kolory jak najbardziej mi się podobają i zaczynają trochę ożywiać pokoik....

z resztek zrobiłam "ubranko" dla odbojnika do drzwi i chyba wyszło najlepiej
a tu już prezentacja nowości z poznańskich Splotów. Więcej kolorów znajdziecie na
Facebooku-polecam. Ja skusiłam się na wrzosową, ale muszę przyznać, ze było tyle ładnych kolorów, ze nie wiedziałam co wziąć z sobą do domu
i jak już się chwalę to zobaczcie co dostałam od Sabinki (to niesamowicie utalentowana kobieta z którą poznałyśmy się na spotkaniach robótkowych)
spersonalizowana podkładka na ławę
oraz torebeczka na włóczkę, żeby się wygodniej dziergało
a na koniec jeszcze tylko mała zajawka gotowej już chusty Aisiling, która właśnie się suszy. Cały post jej poświęcony już wkrótce
zmykam poprzeglądać co tam u Was powstaje